Sobota, 14 sierpnia 2010
Kategoria dolnośląskie
Do Bierutowa
Dziś wraz ze Staszkiem oraz Łukaszem postanowiliśmy pojechać do Bierutowa, żeby skosztować tamtejszej pizzy. Najpierw przez Siechnice zaatakowaliśmy do Kotowic, gdzie napoiliśmy nasze spragnione ciała świetną... oranżadą :) Potem uderzyliśmy na jaz w Ratowicach. Tamtejsze widoki są przepiękne. Po krótkiej fascynacji krajobrazem pognaliśmy do Jelcza-Laskowic na tamtejszą oczyszczalnię ścieków obmyć nasze zabrudzone rowery :D Potem przez Miłoszyce uderzyliśmy do Dziupliny. Stamtąd leśnymi duktami (troszkę błądząc) dotarliśmy uszczęśliwieni do Grędziny, a następnie do Sątoku nacieszyć ciała złocistym napojem. Potem wraz z nowymi siłami pognaliśmy przez Posadowice do Bierutowa. Tam niestety okazało się, że jedyna w mieście pizzeria jest zarezerwowana i nie prowadzi sprzedaży pizzy :/
No coż, zapadła błyskawiczna decyzja o kierowaniu się w stronę Oleśnicy. Po chwili w Sokolnikach Wielkich nasze umysły znowu cieszyły się smakiem dzieciństwa (czyt. oranżady wiśniowej i grejpfrutowej). Jeszcze kilka depnięć i byliśmy wygłodniali w Oleśnicy. Od razu zlokalizowaliśmy znaną nam pizzerię, gdzie dokonaliśmy dzieła konsumpcji :) Przy okazji okazało się, że Staszkowi pękło... siodełko w biku :D Po krótkim i jakże treściwym odpoczynku skierowaliśmy się w stronę Wrocławia. Po drodze oczywiście zaliczyliśmy sklepik z ... oranżadą :) Po chwili byliśmy we Wrocławiu. Pożegnałem się z moimi towarzyszami jazdy i pognałem odstawić rower na Wybrzeże Wyspiańskiego. Tak mnie wzięło dziś na oranżadę, że potem kupiłem sobie dużą butelkę, która zaraz znikła :D
Poniżej orientacyjna traska z Ratowic do Wrocławia.
No coż, zapadła błyskawiczna decyzja o kierowaniu się w stronę Oleśnicy. Po chwili w Sokolnikach Wielkich nasze umysły znowu cieszyły się smakiem dzieciństwa (czyt. oranżady wiśniowej i grejpfrutowej). Jeszcze kilka depnięć i byliśmy wygłodniali w Oleśnicy. Od razu zlokalizowaliśmy znaną nam pizzerię, gdzie dokonaliśmy dzieła konsumpcji :) Przy okazji okazało się, że Staszkowi pękło... siodełko w biku :D Po krótkim i jakże treściwym odpoczynku skierowaliśmy się w stronę Wrocławia. Po drodze oczywiście zaliczyliśmy sklepik z ... oranżadą :) Po chwili byliśmy we Wrocławiu. Pożegnałem się z moimi towarzyszami jazdy i pognałem odstawić rower na Wybrzeże Wyspiańskiego. Tak mnie wzięło dziś na oranżadę, że potem kupiłem sobie dużą butelkę, która zaraz znikła :D
Poniżej orientacyjna traska z Ratowic do Wrocławia.
- DST 116.09km
- Teren 35.00km
- Czas 06:14
- VAVG 18.62km/h
- Sprzęt Kellys
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentuj